Pogoda jaka jest każdy widzi… Po dosyć słonecznej sobocie, niedziela od rana zapowiadała się całkiem przyjemnie, jednak już o 9 lunęło. Jak z cebra, jak z wanny, jak z wielkiej kadzi… Każdy z nas w swoim domu wypatrywał przejaśnień… Konsultując się co jakiś czas – no, to jak jedziemy, czy nie jedziemy…? Ale w deszczu? Przecież nic nie będzie widać… Przecież w deszczu tam będzie ciemno… No przestań…, mamy latarki…
Jeszcze przed południem troszkę się poprawiło, więc wyruszyliśmy na eksplorację kolejnego jeziora. Srebrnego. Nazwanego tak ze względu na czystość wód. Albo Żerdno – jak kto woli. Sprzęt rozkładaliśmy w kurtkach przeciwdeszczowych mając świadomość, że pod wodą przecież nie pada:). I nie padało, ale było ciemno jak… wiadomo gdzie. Ja wiedziałam, że tak będzie… Bo to tak jest. Kiedy kobiety wybierają się pod wodę w deszczu, wiedzą, że tam nic nie będzie. Panowie natomiast zawsze oczekują czegoś wyjątkowego, skoro poczynili taki wysiłek i wbili się w pianki, tudzież “suchacze”… Do tego kiepska widoczność. Bardzo kiepska. Na dwa metry jedynie… A na dziewięciu zimnica jak na Alasce – wszystkim “twarz odpadała” - czułam się jakby stado maleńkich rybek wypełnionych ciekłym azotem przyssało się do powierzchni skóry i nagle cały ten lodowaty azot wypuściło do każdej z moich komórek w skórze… Brrr…!!!Poza tym nic ciekawego. Jedna stara butelka, wiosło kajakowe à la łopata, ogromne przedszkole rybek i jakaś niewielka płotka… Tak właściwie czterdzieści minut oczekiwania na… coś.
Za to po wszystkim miła niespodzianka – przestało padać. Po uporaniu się ze sprzętem rozpaliliśmy ognisko i piekliśmy kiełbaski. Do tego kawka herbatka, i rozmowy o tym jak było, mnóstwo żartów i przytyków…, i plany gdzie i kiedy następnym razem… Do żadnych ustaleń nie doszło - zdzwonimy się, jak zawsze. Bo zazwyczaj jest trochę spontanicznie. Tak właściwie to ognisko było najprzyjemniejszym elementem nurkowania podczas tej niesprzyjającej pogody. Można się ogrzać, spotkać, pogadać... Powiem Wam jednak, że było miło, ale dla mnie kiełbaski “ogniskowe” były tylko preludium, bo na wieczór miałam coś pyszniejszego…
Kurki w wyśmienitym śmietanowym sosie z aromatyczną pietruszką. Można je podawać z makaronem albo pieczywem. Żadnych z nich nie znalazłam w moich niedzielnych szafkach, więc przygotowałam marchewką na parze polewając ja delikatnie masłem.
Kurki w sosie śmietanowo-pietruszkowym
2 porcje, albo jedna dla ogromnie głodnej osoby
500g kurek
2 łyżki masła
2 średnie cebule
pęczek pietruszki
szklanka śmietany 30-36%
sól do smaku
1. Oczyść, umyj dokładnie i osusz kurki.
2. Na patelni rozpuść masło.
3. Pokrój i przesmaż cebulę.
4. Wrzuć kurki, posól i smaż aż odparuje z nich woda.
5. Dodaj pietruszkę i smaż jeszcze trochę.
6. Pod koniec wlej śmietanę i pozwól jej się trochę zredukować tak, aby sos był bardziej gęsty.
Wyłóż na talerz i podawaj z uśmiechem!
Słonecznej pogody jak najprędzej, Kochani!
cudowne fotki, sliczne naczynka masz i przepyszna propozycje w nich :) :)
OdpowiedzUsuńJezioro Zerdno i inne w tych okolicach znam,bo pare lat z rzedu spedzalismy tam urlopy (Pilawa,Borne Sulinowo,Piaseczno) i kajakiem duzo po nich plywalismy-pieknie tam bylo i jest nadal, szkoda tylko,ze juz dawno nie mialam tam okazji byc....
Pozdrawiam :)
Nurkowania się boję. Latania też. I wogóle najlepiej to na płaskim. I w domu. I...
OdpowiedzUsuńNie no aż tak źle ze mną nie jest ale prawie...;)
Takie kurki to ja zawsze i wszędzie. No może nie wszędzie bo Oregon może i fajny ale kurek to tu nie ma..chyba.
A ja poproszę te maliny z nagłówka...tak do mnie przemawiają, zjedz mnie, zjedz mnie...:)
Życzę słońca! Albo przynajmniej, żeby nie lało:)
Aaaa i dopiero teraz patrzę i widzę żabkę :)
OdpowiedzUsuńOjej ojej, ależ zachwyt wywołał u mnie Twój wpis!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - bardzo fajna zmiana tego zdjęcia z nagłówka, piękne jest i bardzo pasuje do Twojego bloga.
A po drugie - apetyczne kurki, które wielbię:) ale poproszę porcję bez pietruszki, w zamian podwójną porcję marcheweczek:)
Świetne foty!
buziole!
Śliczne zdjęcia:) Kurki musiały być wspaniałe w tym wydaniu:)
OdpowiedzUsuńTak dlugo, jak jestem w domu a w nim mase spraw, za ktore trzeba sie zabrac na pogode raczej nie narzekam...Ale na wakacjach :-( dzieci sie nudza i dokazuja a grzybow zbierac nie chca i ryby nie biora...Na kurki sie wybieramy, moze sie wiec uda? Buziaki serdeczne,
OdpowiedzUsuńAnna
ja jutro planuje zrobić kurki, z jakimś makaronem zapewne ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczna historia i przepis :)
OdpowiedzUsuńI te fotografie!
Jestem szczerze zachwycona :)
Nistety ja juz od kilku tygodni poluje na kurki, ale tu, w Norwegii wciaz nie da sie ich dostac... :(
pozdrawiam cieplo!
Ależ Ci piękne te kurki wyszły na zdjęciach. Masz i kurki i żabki. A zapomniałam o rybkach w głębinach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle fajnie! No i takie kureczki to marzenie! Ja lubie takie kurki z cielecinka pieczona mmmmmm!
OdpowiedzUsuńZastanawialam sie, co moze byc pyszniejszego od kielbasek z ogniska - ale teraz juz wiem i wyobrazam sobie ten smak!
OdpowiedzUsuńNa kurki to się piszę z przyjemością - piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńEwelajno, jestem szczerze pod wrażeniem! Że się nie bałaś, że wytrzymałaś ;) Gratulacje i czekam na następne relacje!! Kurki pyszne uwielbiam właśnie tak przygotowane ;) Pozdrawiam ;*!!
OdpowiedzUsuńDroga Ewelino, jak cudnie!
OdpowiedzUsuńTaki nastrojowy post.Byłam tam z Tobą,nad tym jeziorem...
I te kurki,i marchewki.Wspaniałości!
Ściskam Cię!
kurki to chyba moje najulubieńsze grzyby,a taka potrawka i takie marchewki to normalnie raj smakowy
OdpowiedzUsuńa zdjęcia jakie apetyczne , kurcze zjadłabym
Urocze zdjęcia. Kurczę, bardzo lubię Twój blog, jest taki ciepły i wręcz krzyczy 'Wejdź!' ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJejku, Ewelinko, Ty jesteś niesamowita Babeczka! Wspaniale piszesz, a ja lubię Cię czytać. A zdjęcia są niesamowite, zresztą wiesz,że bardzo mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe to danie z kurkami, chciałabym skosztować w takiej wersji. Pyszni i pięknie wygląda!
Uściski Kochana :*
Ewelinko, zapomniałam dodać, że masz cuuudny nagłówek!:)
OdpowiedzUsuńBardzo smakują mi takie kurki z dużą ilością pietruszki. Kupuję je na targu u miłej pani, zawsze są pędzelkiem oczyszczone z ziemi. Mogę je zajadać bez końca z tagliatele orkiszowym.
OdpowiedzUsuńZa przygodę z deszczowym nurkowaniem podziwiam , ale i nie zazdroszczę. Brrr
Pomidorki mam już ususzone i zamrożone,teraz muszę coś uknuć ze śliwek bo zaczynają opadać a jeszcze nie całkiem dojrzały. Tak to bywa jak się chce działkę ekologicznie uprawiać.
A Twoje mufinki z borówka, które upiekłam mojemu łasuchowi na drogę dzisiaj o 6 rano znikły migusiem w przepastnych buźkach ciasteczkowych potworów- "ukąszona przez pszczołę"
Udało się. Dobranocka.
OdpowiedzUsuńEwelinko nie miałaś makaronu, ani pieczywa? U mnie to nie do pomyślenia. Teraz właśnie z tego powodu boleję, bo nie jesteśmy w stanie wyjeść makaronowych zapasów przed przeprowadzką :)
OdpowiedzUsuńA kurki? Cudowne. No i ta marchewka - zdjęcia tak realistyczne, tak cudne, że aż prawie słychać jak będzie chrupać.
Jakie piękne malinki mnie dziś przywitały na stronie główniej, jeszcze ich nie widziałam! ; )
OdpowiedzUsuńoch tak, ja też przedkładam ukochane kurki nad kiełbaskę.
ja je wyjadam z garnka łyżką tak, że potem już nie ma do czego dodawać i problem sam się rozwiązuje.
urocza żabka a te marchewki!
dosyć już, głodna się zrobiłam.
takie proste danie, a tak pięknie je przedstawiłaś :) u mnie też pogoda pokręcona, pada i pada, czasem wyjrzy słonko eh czekam z utęsknieniem na mocne słońce, ale czy takowe jeszcze będzie? śliczny baner btw ;) ah i podziwiam odwagę nurkowania! ja - boję się wody jak cholibka :D pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMniam, ale wspaniałości :)
OdpowiedzUsuńTakie kurki jadałam w dzieciństwie po grzybobraniu u mojej babci, teraz pozostaje mi tylko podziwianie ich na Twoich zdjęciach:) Urocze!
OdpowiedzUsuńO pogodzie już nie gadam, bo dostaję na głowę. U mnie liście lecą z drzew i ciągle zimno...
OdpowiedzUsuńKurki uwielbiam i będzie u mnie też grzybowy wpis.
Ostatnie zdjęcie - MISTRZOSTWO! Na plakat!
Posyłam ciepłe uściski moja Droga :-)
No posmialam sie do lez, do lez Ewelinka, no do lez :-) Ale nei tylko z tego, ze kobiety, ze bylo ciemno, ze pianko-bajery, tylko ze nigdy nei wpadlam na to ze pod woda nigdy nie pada :DD Bomba! Buzika wielka :*
OdpowiedzUsuńPS. Z kurek to ja ta miseczke kamionkawa popraosze ;-)
oj oby ta pogoda była- też sobie życzę, bo nad morze spieszę:)
OdpowiedzUsuńPs: No a te marchewki, to dopiero pychotki- takie średniutkie;D
Wiesz co Ci powiem, kochana? Kurki jak kurki, ale to zdjęcie marchewki mnie powaliło. Cudowne kolory - od razu mi słoneczniej ;)
OdpowiedzUsuńA sosikiem kurkowym bym nie pogardziła, ale ja znów na wygnaniu - nie mam co liczyć na pyszności. "W spiżarni jest tylko bardzo stara szprotka. Jeżeli nie jest to raczej mały siedź." ;)
Kurcze, Ewelinka, Ty wiesz jak człowieka tytułem do notki przyciągnąć :D Biegne sprawdzić gdzie to nie pada a tu proszę - pod wodą, no przecież! W tej chwili (za oknem leje) aż żałuję że nurkowanie mnie jakoś nie ciągnie..
OdpowiedzUsuńZa kurki dziękuję ale notkę to sobie jeszcze przeczytam ze 3 razy, cudna jest (tak jak ta żabka co zerka zza pietruszki (?) :-) ) :)))
Buziak :)
nurkowania zazdroszczę. nawet jeśli byłoby mega zimno, niewiele bym widziała, chciałabym tego doświadczyć. ale kto wie, może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńa kurki uwielbiam! danie wygląda i z pewnością smakuje niesamowicie
o,jak fajnie. Poszukuję właśnie kurkowych inspiracji ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam! Nikt i nic w taka pogode nie zmusilo by mnie do podobnych wycieczek ;) Za to kurki w smietanie jak najbardziej dla mnie, szczegolnie jesli deszcz za oknem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Gosiu – dziękuję pięknie:). Widzę, ze Ty moje strony znasz:). Pięknie jest nadal pod warunkiem, że mocno nie pada:). Pozdrawiam Cię mocno!
OdpowiedzUsuńAgnieszko – jakie Ty mi miłek komentarze piszesz:). I nie wyglądałaś na taką co to boi się i chce tylko na płaskim… Zresztą nie wierzę! A maliny z nagłówka codziennie dla Ciebie – przynajmniej przez jakiś czas:).
p.s. żabka balkonowa – oswojona;)
konisiu – mówisz, że pasuje do mojego bloga? To ja ogromnie się cieszę!
Bardzo proszę bez pietruszki, możesz dodać koperek, albo więcej cebulki, albo nic – zresztą sama wiesz.
I ja ku Tobie buziole ślę!
judik1119 – kurki w tym wydaniu były tak wyjątkowe jak nigdy dotąd:). Pozdrawiam Cię gorąco i macham do Ciebie urlopowej, bo jesteś na pewno gdzieś blisko!
anno – kochana, w tym tygodniu to pogoda się poprawiła – mam nadzieję, że i u Was. Owocnego kurkobrania! Grzybów teraz moc – korzystajcie! Pozdrawiam Cię gorąco!
aga-a – i co udał się makaron kurkowy?
Nat. – dziękuję z serca za taki niezmiernie miły komentarz:). A ja Ci zazdroszczę tej całej masy jagód i dzikich malin jaką dysponuje Norwegia. Poza tym innych grzybów, których tubylcy podobno nie zbierają, moc. Korzystaj z tego jeśli możesz! I smakuj brunosta, bo pyszny:)! Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!
Arku – no…, z cielęcinka musza być wyborne – to już, jak dla mnie, byłoby królewskie danie! Powiedz jak zrobiłbyś tę cielęcinkę? Proszę…
Maggie – jak dobrze, że w porę się zreflektowałaś;) Pozdrawiam Cię!
Basiu – dziękuję gorąco! Przyjeżdżaj na kurki!
agnieszko – czasem trzeba po prostu pójść, zobaczyć czy sprzęt jeszcze „dycha”;). Ja już od kilku lat nurkuję, więc bać się nie ma czego:) Cieszę się, że lubisz takie kurki:). Większość robi z koperkiem, a ja nie miłuję go tak mocno jak pietruszki. I ja przesyłam Tobie pozdrowienia najlepsze!
shy – proste a jednocześnie przewspaniałe:). Pozdrawiam Cię!
Amber – jak Ty mi ładnie piszesz…:). Naprawdę byłaś? Dało się? Niesamowite… Ściskam Cię gorąco!
margot – takie wyszukane połączenia słów tylko u Ciebie – „raj smakowy” podoba mi się ogromnie – będę chciała to wykorzystać:). Pani pozwoli?
maniu179 – jak mnie cieszy, że lubisz:), wzruszasz mnie jak mi tak piszesz:). Staram się jak mogę, ale nie zawsze wychodzi… Bardzo chcę aby zapraszał, ale jeszcze nikt mi nie napisał takiego pięknego komentarza – buziaki w oba policzki i tao po dwa razy!
Majanko – ze wszystkich Majanek najlepsza – wiem, że lubisz i lubię to, że lubisz:) . Cieszę się, żę nagłówek Ci się podoba:). Zapraszam na kurki, bo wciąż jeszcze są:). Mów kiedy przyjedziesz, a kupię, ale teraz oddawaj się urlopowi, bo to wyjątkowy czas w roku!
Miłeczko – orkiszowego tagliatele jeszcze nie kosztowałam. Twoje pomidorki pewnie piękne:). Muffinki już wiem, że smakowały. Może pomóc coś na działce…? Mówię serio:). Dawaj znać! A Twoja rybka była wyśmienita! Jeszcze raz dziękuję:)
P.S. udało się!!!
kabamaigo- bo ja nie mam w domu prawie nigdy makaronu i pieczywa bo… nie jem. Jem wtedy, kiedy upiekę a, że mam na to niewiele czasu to piekę bardzo rzadko… A makaron kupuje zawsze docelowo, nigdy nie mam zapasów. Pozdrawiam Cię gorąco!
OdpowiedzUsuńsłodkosłona – jak mi miło, że i Tobie się podobają:). Ja kurki też wyjadałam, bo przecież trzeba spróbować czy nie za mało soli;) – z patelni, ale większość dopiero po zrobieniu zdjęcia:)
Kasiu – pogoda trzeci dzień piękna, aż żal chodzić do pracy…:(. Jak mi miło, że chwalisz banerek:). Pod wodą inne życie – spróbuj kiedyś intro – tak „za rękę”, na próbę, a zobaczysz czy to Twoje, czy nie Twoje i czy warto się bać. Gorąco Cię pozdrawiam!
Kass - :):):):):):)
Mimi – u mnie pogoda się poprawiła, mam nadzieję, że u Was również, ale dzieli nas tyle kilometrów, że może być rożnie… Ale słonka życzę dużo!!! Taki komentarz do marchewkowego zdjęcia od Ciebie to cudowna pochwała – cieszę się jak nie wiem co! I niemożebnie mocno ściskam!
buruuberii- nigdy, przenigdy:). Cieszę się Twoim uśmianiem się – miałam nadzieję zaskoczyć:).
Ciesz się Jerozolimą…:). A ja tam jestem z Tobą…:):):) – sama radość:)
Olciu – i co jak w Gdańsku? Macham Ci z odległości 200 km! Pogody i dobrych ludzi wokół! Baw się dobrze!
Usagi – ależ energetyczny komentarz, jak ja lubię kiedy Ty do mnie zaglądasz:). Widzę kota i od razu weselej jakoś:). Mam nadzieję, że Twoje wygnanie obfituje w cudowny leniwy odpoczynek… Czego Ci z serca życzę, a później będziemy piec serniki… Co Ty na to?
moniko – taki piękny komentarz od Ciebie, od której uczyć się trzeba słów to komentarz wyjątkowy:) – ogromnie dziękuję:). A nurkowania można spróbować na nurkowaniu „intro” – jeśli tylko będziesz miała okazję zobaczysz czy Ci się podoba i pójdziesz głębiej:). Chociaż najładniejsze piękno na 10m. Polecam!
Kaś – to próbuj „intro” nic nie tracisz, no…, parę złotych pewnie – najlepsze aby się przekonać!
Dziękuję:)
Kometko – służę z radością:)
Bea – o widzisz, to ja potrafię w parę minut się spakować i być gotowa do drogi gdziekolwiek bądź! Bo przecież zawsze są takie miejsca gdzie nie pada:)
Pozdrawiam Cię najcieplej jak potrafię i całuje mocno Twój kręgosłup;)
Bardzo mi smakują tak przyrządzone kurki :) Niedawno odkryłam podobny przepis, z tym , że zamiast natki jest koperek - proste przygotowanie i maksimum smaku, pyszności !
OdpowiedzUsuńZdjęcia bardzo zachęcające, aż ślinka leci :) I Twoje garnuszki bardzo mi się podobają.
abbro - mi tez ogromnie:), a wiesz, ze z koperkiem jeszcze nigdy nie próbowałam. Garnuszki ze "staroci":) Pozdrawiam Cię ciepło:)
OdpowiedzUsuńSos wyszedł pyszny :) Jedyne co zostało zmienione to zamiast pietruszki dodaliśmy koperek i śmietanka zamiast 36% to 18%. W sumie to już nie śmietanowo pietruszkowy tylko śmietanowo-koperkowy ;)
OdpowiedzUsuńThevion - witaj u mnie, cieszę się, że skorzystałeś z przepisu:). Koperek, kurki i śmietanka też się lubią:). Ja też już tak czasem robię, w zależności od tego co mam w lodówce:)
OdpowiedzUsuń