Jak tylko się pojawiają mam na nie ogromną ochotę. Najpierw kupuję po kilka, bo na początku takie drogie.. Badam czy “watowate”, czy soczyste szukając najlepszego źródła. Co kilka dni kupuję choć kilogram do pojedzenia. Dopiero kiedy cena stabilizuje się, coś z nimi piekę, jak choćby tę łatwą odwróconą tartę, albo pyszne drożdżowe z morelami. Po jednym czy dwóch ciastach, znów zaczynam tęsknić do ich naturalnego smaku i tak, jak wcześniej zaczynam zjadać prosto z.. torebki.
Teraz już, w połowie sierpnia, mam świadomość, że jeszcze moment (bo przecież wrzesień tuż tuż…) i nie będzie moreli, dlatego choć odrobinę próbuję zamknąć w słoiczkach.
Zazwyczaj gotuję morele tylko z cukrem, tym razem skorzystałam z przepisu Bei zachwyconej przetworami Christine Ferber. I zachwyciłam się zachwytem Bei:).
W tym dżemie morele występują w towarzystwie płatków migdałowych i pistacji. Dżemik jest pyszny - mi bardziej smakuje jako deser wyjadany łyżeczką prosto ze słoiczka, niż na chlebie chociażby. I tutaj muszę być szczera - choć dałam tylko połowę pistacji, to wolałabym, aby ich tam wcale nie było, bo mi zaburzały czysty smak moreli. Poza tym pycha:). Zatem zrobisz jak zechcesz.., bo wszystko jest kwestią smaku…:). Pistacje nie muszą pasować każdemu. Tak samo jak nie każdy pewnie przepada za dżemem morelowym…
‘Nugatowe’ morele, czyli dżem morelowy z migdałami i pistacjami (Bea w kuchni)
na ok. 700 ml dżemu
1 kg moreli (waga po wypestkowaniu)
ok. 250-300 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 małej cytryny
sok z 1 pomarańczy
100 g płatków migdałowych
100 g pistacji (niesolonych)
otarta skórka z ¼ pomarańczy (ewentualnie więcej)
2-3 łyżki miodu (użyłam miodu z ostropestu)*
*(można pominąć, dodając nieco więcej cukru lub miodu o innym smaku)
2. Po tym czasie zagotuj (od zagotowania pozostaw owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstaw do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając do lodówki).
3. Następnego dnia owoce zagotuj, po czym osącz je na gazie lub sicie (ewentualnie ściągnąć odchodzące z moreli skórki – ja je zostawiłam). Syrop zagotuj i gotuj do momentu, gdy zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok); regularnie zdejmuj z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-40 minut; im mniej użyjesz cukru, tym dłużej gotuje się sok).
4. Pod koniec smażenia dodaj owoce, migdały, pistacje (ewentualnie) oraz miód. Zagotuj i po kilku minutach (gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia) przełóż dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików. Szczelnie zakręć i pozostaw do całkowitego wystygnięcia. Dżem możesz dodatkowo pasteryzować tak, jak wcześniejszą konfiturę brzoskwiniową.
I jeszcze jedna miła sprawa .Całkiem niedawno kilka Fajnych Babeczek przyznało mi wyróżnienie,
a były to :
mikimama (Czerwień i Błękit), Kasia (Kate’s Pie Hole), zauberi (Niebieska Pistacja), basiaP (On The Baking Stone), Cooking Jo( Good Cooking J), Ewam (Mój kuchenny Świat), Usagi (W kuchni Usagi) i Ania (Codziennik mamy)
Bardzo Wam za to dziękuję i ogromnie się cieszę!
Idę jednak “na łatwiznę”, i wszystkich odsyłam do moich “Lubię…”. Tam znajdziecie trochę o mnie… I zobaczycie jak niewiele się zmieniło, choć w kwestii technicznej bloggera trochę się “podciągnęłam” . Właściwie pierwszym punktem mogłoby być:
Umiem już dodać do bloga blogi Ulubione…:)
A wyróżnienie przyznaję Wszystkim moim Ulubionym i Tym, którzy zaglądają do moje kuchni. Wszystkim życzę wielu inspiracji!
Przepis dołączam do akcji Morelkowo Brzoskwiniowo 3
Przepysznie wygląda! Zwłaszcza te pistacje. Zapraszam do siebie na konfiturę brzoskwiniową z miodem :)
OdpowiedzUsuńMorele, pięknie zamknięte w Twoich słoiczkach. Wyglądają bajecznie i tak pewnie smakują. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPołaczenie moreli i migdałów.... bajeczne....
OdpowiedzUsuńdżem wygląda obłędnie :) muszę wypróbować połączenie z pistacjami :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze pomysl sie przydal :) Ja osobiscie wole ten dzem jednak z pistacjami, ale - tak jak piszesz - to przeciez wszystko kwestia smaku ;)
OdpowiedzUsuńSyropu z ostropestu jeszcze nie probowalam, popatrze w zdrowej zywnosci czy maja...
PS. Zdziwilam sie lekko czytajac Twoj komentarz u mnie, ze ten dzem morelowy smakuje Ci bardziej bez moreli :D
Pozdrawiam!
PPS. Cudne zdjecia!
Fuchsia - zajrzałam do Ciebie, konfitura brzoskwiniowa z każdym smakiem pyszna, a lipowy miód musi być... miodzio!
OdpowiedzUsuńKamilko - dziękuję, tak właśnie jest:) I ja pozdrawiam!
mikimamo - uhmm, dobrze, ze słoiczki już zakręcone...;)
zauberi - a to wypróbuj, to był mój pierwszy raz...:)
Beo - no, patrz, aż zajrzałam do Ciebie i tam rzeczywiście napisałam, że wolę bez moreli... Ale gapa ze mnie... Przecież, że bez pistacji, ale... kto wie co będzie jak otworzę słoiczek w środku zimy, może zmienię zdanie... i powiem,że za mało pistacji...;) - na pewno dam znać.
Serdeczności, Droga Beo!
P.S. Bo morele taki fotogeniczny kolorek posiadają:) Dziękuję:):):) Taki komplement od Ciebie to wyjątkowa dla mnie sprawa:)
Ewelajna, gdzie kupujesz niesolone i nieprażone pistacje? Bo mnie unikają jak ognia i nawet w internecie na nie nie natrafiłam... :)
OdpowiedzUsuńPiękny dżem.I podoba mi się to ,ewentualnie'.
OdpowiedzUsuńSłoiczki mamy takie same.Mają wiele zastosowań,prawda?
Uściski!
maniu179 - myję je dokładnie, ściągam z nich skórkę i osuszam... Bo mnie też unikały.
OdpowiedzUsuńAmber - podoba Ci się? Bo 'ewentualnie' to właśnie kwestia smaku:).
OdpowiedzUsuńMorele po prostu mają kolor do zdjęć:). A słoiczki bomba! Widziałam u Ciebie przy deserku:)
Dobrego dnia, Amber!
morelove love. Kocham morele, o czym już wiesz i na taki dżemik namawiać mnie nie trzeba. muszę zrobić, koniecznie!
OdpowiedzUsuńA to ciekawe! Nigdy nie spotkałam się z takim połączeniem i chyba będę musiała spróbować...:)
OdpowiedzUsuńMorele uwieeeelbiam....ale na wyspie nie mogę znaleźć pysznych i nie watowatych niestety...więc na razie rozkoszuję sie wirtualnie twoim dżemem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Nie przepadam za dżemem morelowym,w sumie sama nie wiem dlaczego... Ale już wiem, że spróbuję połączenia moreli z migdałami, bo już sam widok jest obłędny. Ten kolor!
OdpowiedzUsuńAleż apetycznie wygląda! Morele kupuję i smakuje w taki sam sposób jak Ty:)
OdpowiedzUsuńEwelinko, dla mnie ten dzem to rewelacja (koniecznie z pistacjami). Zrobilam trzy sloiczki a jeden tak po prostu zjadlam wyjadac lyzeczka:):) Pycha jest!
OdpowiedzUsuńMilego wieczoru!
Zdjęcia piękne - jak zwykle!
OdpowiedzUsuńI ja robiłam tę konfiturę. Jest pyszna. A ja lubię jak mi chrupią migdały i pistacje. Piękne zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńtakie polaczenia musza smakowac super:) piekne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńMorele i migdały łączyłam - cudowne. Pistacji nie dodawałam. Niestety nie mogę nigdzie dostać tych bez soli (chyba tylko na necie są). Zdjęcia przepiękne. NO i to krzesło :)
OdpowiedzUsuńJa myślę że z pistacjami smakowałoby mi, bo jestem ich fanką:) Zdjęcia piękne
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
cudne zdjęcia i słoik pełen smakołyków :) pysznie :) teraz ja zachwycam się Twoim dżemem i nie dziwię się zachwytom nad dżemem Bei ;) taki łańcuszek zachwytów ;)
OdpowiedzUsuńCudowne foty, zachwycający dżem!
OdpowiedzUsuńależ piękne!!!
OdpowiedzUsuńA wiesz, że kraina zwana "Przetworowo" jest jeszcze przeze mnie zupełnie nie odkryta?
OdpowiedzUsuńMoże to dlatego, że boję się po prostu wciągnięcia w wir, taki bez odwrotu. Tyle piękności pokazujecie na blogach, że po prostu boję się zacząć ;)
Wspaniały! Do tej pory takie połączenie stosowałam w wiśniach i czereśniach...Kolejny smak do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńMorele i migdały już wkrótce i u mnie na blogu. Choć w nieco (hmm... zupełnie?) innym wydaniu... ;))
OdpowiedzUsuńA schyłek sezonu na morele to rzeczywiście niczym schyłek lata. Jak zachodzące gorące słońca. Cóż. Przyjdzie nam znów poczekać rok na ich pomarańczowozłociste buźki...
Chyba, że zamkniemy je w słoikach. Choć w moim przypadku w to akurat wątpię...
Buziaki, Ewelinko! :)
korniczku – ciekawe czy jeszcze załapałaś się na morele…?
OdpowiedzUsuńburczymiwbrzuchu – próbujcie dziewczyny, tyle jeszcze smaków przed nami…
Aniku – jeżeli wirtualne rozkoszowanie się wystarcza to powiedz jak to się robi, bo ja ciągle tylko bym robiła i próbowała… i powiem Ci, że morele watowate w dżemie nie przeszkadzają, przynajmniej mi.
Bellis – ja nie przepadałam za brzoskwiniowym dopóki sama go nie zrobiłam. Udało się? Pozdrawiam Cię gorąco, moja Droga!
piegowata – :):):):):)
Agnieszko – a może sekret tkwi w niewolonych pistacjach kupionych w sklepie, bo ja swoje myję, obieram i wysuszam… Może to tu jest kwestia smaku…? Niestety nie stwierdzę tego dopóki gdzieś nie spotkam pistacji niewolonych.
Basiu – dziękuję:)
Lo- ja tez lubię jak chrupią:). Kupujesz gdzieś pistacje niewolone? Dziękuję i ja Cię mocno pozdrawiam!
Aga – smakują:). Dziękuję:)
kabamaigo - ja też nie mogę dostać…:(… Dziękuję – to nogi stolika:)
Beatko –pewnie tak, tylko pytanie jak to jest z tymi pistacjami… Skąd niewolone?
Magdo – to ja zachwycam się tym, że się zachwycasz i jest mi niezmiernie miło:)
noblevo – ach, jak się cieszę, że Cię widzę:):):). Dziękuję:)
godieńko – dzięki piękne!!!
Lu – bo na każdego przychodzi czas…:). Jak przyjdzie Twój, to i Ty zaczniesz:)
Szarlotku – dziękuję:). W przyszłym roku muszę zrobić czereśnie i wiśnie, bo taka jestem monotematyczna…
Zaytoon – to ja czekam na Twoje morele, a sama jeszcze jutro zajrzę na targ w poszukiwaniu ich buziek przepięknych.
Na każdego przychodzi czas „przetorowania” – jak przyjdzie Twój, będziesz wiedziała – nie trzeba się zmuszać. Ściskam Cię mocno!
OdpowiedzUsuńDżem wygląda bardzo słonecznie - piekny.
Mam taki sam stolik.
Moc serdeczności :-)