czwartek, 1 lipca 2010

Tarta Truskawkowa i… czy dawniej było lepiej…???

Miasto przykryte płaszczem nocy… Ciemny balkon, wygodny fotel. Rozmawiam z Gwiazdami, mówiąc o swoich…, a one mrugają do mnie porozumiewawczo. Co ma być to… będzie… Tak. Tylko…, co to ma być…? Gwiazdy wiedza co ma być… A dla nas to znaki zapytania. To niewiadome zawsze będą przed nami. Przez głowę przemykają obrazy. Tyle ludzi, których spotkałam, tyle truskawek, które widziałam i … zjadłam, tyle taktów i fraz, które “wytuptałam”.

IMG_2049

IMG_2052

Jeszcze 15 min. - ciasto od Polki “dochodzi” w piekarniku. Tarta, jak na nie mówią Francuzi. Powoli sączę herbatkę rumiankową – tisane, jak powiedzieliby ci sami.

IMG_2056

IMG_2066 IMG_2067 IMG_2068

Myślę o tym, że jeszcze kilkanaście minut, zaraz wyjmę ciasto, zamknę piekarnik i ułożę się do snu. Przytulę wreszcie ten upragniony spokój z głową schowaną w poduszkę. I wtedy właśnie nadchodzi…, nadchodzi moja maleńka melancholia.

Ciocia Fojtowa_0001_NEW Ciocia Fojtowa_0007_NEW Ciocia Fojtowa_0003_NEW

Wracam do pokoju i kolejny raz od trzech tygodni sięgam po zdjęcia z młodości cioci Janki(siostry ciotecznej mojego dziadka), które przywiozłam z południa Polski. Jestem teraz gdzieś w jej późnym dzieciństwie. Chusteczka dziwnie zawiązana na głowie, dorosłe spojrzenie… Jaka była ciocia, jak się śmiała, jak płakała? Jak elegancko wyglądała.. Buciki, sukienka, kołnierzyk, broszka… Myślą o jej młodości i ślubie zaraz po wojnie. Dlaczego na zdjęciu ślubnym za parą młodą suszy się… bielizna…??? Patrzę na zdjęcie babci Stefci i cioci w kwiatach na czarno białym zdjęciu. Wyglądają na szczęśliwe. Może to, że miały siebie było ich szczęściem w trudnych czasach powojennych?

Ciocia z mężem i cała rodziną(sama nie miała dzieci…), z moją mamą i jej rodzeństwem, dziadkami, ciocia ze mną jak miałam dwa latka, ciocia pozująca u fotografa…

Staruszek CZAS dodaje cioci do jej 90-ciu przeżytych lat kolejne. Głowa już nie ta, głowa już bardzo nie ta…, tylko wspomnienia te same…

Wiem, że były trudne, ale chciałabym choć na chwilę zanurzyć się w tamtym czasie. Na chwilę, choć na jeden dzień… Gdyby tak móc przekręcić godziny zegara jak w “Godzinie pąsowej róży”…. Ubrać się tak, jak wtedy się ubierano. Wejść w atmosferę tamtych, choć trudnych, na pewno spokojniejszych czasów. “Dawniej było lepiej…” – mówi mój dziadek…

Piekarnik już “pika”. Czas wyjąć tartę. Czas odłożyć zdjęcia na kolejne zaproszenie melancholii…, bo ona przyjdzie do mnie jeszcze nie raz.

IMG_2152 IMG_2165 IMG_2173

Migdałowa tarta z truskawkami (źródło: Poleczka)

u mnie wyszła tarta i 6 tartaletek. Jeśli chcemy zrobić jedną tartę proponuje wziąć połowę ciasta i 1/3(!!!.. naprawdę), no dobrze 1/2… składników na nadzienie, bo tego wychodzi naprawdę bardzo dużo…

Spód tarty

300g miałkiej semoliny
szczypta soli
50g drobnego cukru
100g mielonych migdałów
180g zimnego masła
2 jajka
4 krople esencji migdałowej

Semolinę przesiać z solą do miski.
Dodać cukier i migdały, wymieszać i dodać zimne masło pokrojone na kawałki.
Wetrzeć masło w mąkę, aż do powstania dużych okruchów.
Jajka lekko ubić z esencją migdałową i dodać do suchych składników.
Szybko zagnieść ciasto, zlepić w kulę, owinąć folią spożywczą i schować do lodówki na minimum 40 minut.
Po tym czasie ciasto cienko rozwałkować, wyłożyć nim formę do tarty i ponownie schować do lodówki na 40 minut.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 180C (termoobieg 160, gaz 4), wyłożoną ciastem formę przykryć kawałkiem papieru do pieczenia, obciążyć ceramicznymi groszkami i piec przez 15 minut.
Zdjąć groszki, papier i dopiekać kolejne 5 minut, aż ciasto będzie złoto-brązowe.
Wystudzić.

Nadzienie tarty

350g niesolonego masła
150g cukru
350g mielonych migdałów
4 duże jajka

Masło ubijamy z cukrem na puszystą masę (tak jak na masę do tortów).
Dodajemy mielone migdały i miksujemy.
Dodajemy po jednym jajku i miksujemy na gładką masę.
Masę przekładamy do upieczonego spodu i pieczemy przez 35 minut w piekarniku nagrzanym do 160C (termoobieg 140, gaz 3).
Studzimy na kratce.

Wierzch tarty

1kg dojrzałych truskawek
cukier puder
opcjonalnie kilka kropli ulubionego alkoholu

Truskawki kroimy wzdłuż na ćwiartki (jeśli używamy alkoholu to przekładamy je do miski i delikatnie mieszamy z alkoholem).
Układamy je na wierzchu wystudzonej tarty i posypujemy cukrem pudrem.

IMG_2076

Teraz zanurzam się w miękki spokój poduszki… Dobranoc Kochani…!

9 komentarzy:

  1. uwielbiam
    Twoje słowa
    i obrazki magiczne

    truskawki pełne czerwieni.. ulubione smaki

    nic więcej mówic nie potrzeba

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne robisz te zdjęcia i fajnie piszesz, tak jak opowiadasz. Czy dawniej było lepiej? Zależy komu. Każdy starszy człowiek dobrze wspomina swoje młode lata, był wtedy zdrowy , piękny otoczony przyjaciółmi i kochająca rodziną. To co smutne - łątwo zapomnieć. Przyjaciele odeszli do "krainy wiecznych łowów" i nie ma nikogo, kto mówiłby do Ciebie po imieniu. Człowiek zaczyna tesknic za tymi , którzy odeszli i chciałby spotkać sie z nimi w innym , lepszym świecie. I tylko z roku na rok coraz wiecej lampek trzeba zapalic na cmentarzu ......
    Ściskam mieszjąc w rondlu truskawki w syropie. A, dodam dzisiaj limonki i skórki dla aromatu

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzien dobry, kochana!
    ...zaproszenie melancholii...?Podobno ktos tu nie umie pisac???
    Cudenka, slowa i obrazy, gratuluje.
    I pozdrawiam w goraczce, tej przed wyjazdem (juz za kilka godzin) i tej nadrzeczywistej (36° w cieniu), sciskam goraco. Na nas truskawki juz czekaja, mam nadzieje, ze tak piekne jak te Twoje, sciskam serdecznie, anna

    OdpowiedzUsuń
  4. Asiejko, dziękuję i... chyba się rumienię, czego dawno nie robiłam...:)

    Anonimowa, zdaje się M...a??? Dziękuję:) Widzisz niby to, co smutne łatwo zapomnieć, ale i tak o tym się opowiada. Może już się tego nie czuje... Nie wiem, a może to jest indywidualna sprawa...
    A do tej "krainy..." to mi się wydawało, że zwierzęta odchodzą...??? A może to jedna Kraina... te truskawki to i ja muszę zrobić, bo mi się nagromadziło chęci... przez Ciebie...:):):)

    Aniu, ano dzień dobry...!
    No nie umie..., nie umie..., duka coś trzy po trzy i zastanawia się, czy ktoś to rozumie... Ty się przygotuj, że tutaj temperatura podobna, u mnie termometr padł...:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Ewelajna!
    Ja czasami lubię tą niepewność z gwiazd, zwłaszcza jeśli ma zwiastować dobre chwile...
    Piękne zdjęcia i wspomnienia, i oczywiście tarta!
    Cieszę się, że tu do Ciebie trafiłam:)
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. To Indianie przenoszą sie do Krainy wiecznych łowów. Zwierzęta wędrują za "tęczowy most".
    Jako ,że mam borówki amerykańskie na działce to i zapewne ten pyszny placek upiekę dla mojego wojownika.Niech no tylko dojrzeją!!!
    Ja, "żona -odpoczynek wojownika"

    OdpowiedzUsuń
  7. Ewelinko lubię Twoje zdjęcia, bo w każde wkładasz siebie. Są takie... dopracowane. Idealne!
    Wiesz co tak sobie myślą nad ilością tego ciasta i farszu i daję sobie rękę uciąć, że mi wyszło 8 małych tart :)
    Ale może w trakcie coś zmniejszyłam i nie zanotowałam :) To mi się zdarza bardzo często :)
    Miłego weekendu Pani życzę i postaram się jak najszybciej odpisać :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Pani Polko Droga - Inspiratorko ma!
    A może wszystko zależy od wielkości tych tartaletek- u mnie 9cm.
    To ja Pani teraz miłej niedzieli życzę i zmykam spać..., bo... zasłużyłam:)
    :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Anno-Mario i ja się cieszę, żeś tu do mnie trafiła...:)
    A niepewność będzie zawsze - nigdy nie wiemy, czy to, co nas spotka będzie dobrą chwilą, w jednym momencie ta dobra może się zamienić... Nie chcę jednak snuć smutnych scenariuszy. Mimo wszystko staram się patrzeć na świat z NADZIEJNEJ jego strony...

    Anonimowa M... - ładnie to napisałaś, żona jest odpoczynkiem wojownika... Ale i ona przecież wojuje...Ale to jak wojuje...!!!

    OdpowiedzUsuń