5 września - niedziela. 25 stopni Celsjusza.
Przed południem sukienka w kwiaty i sandałki, do tego lekki sweterek.
Po południu temperatura się utrzymuje.
Siadam z książką i zimnym cydrem żurawinowym. Siadam w słońcu – zamykam, oczy, zbieram myśli, koję duszę… Słońce na dekolcie, słońce na ramionach, na twarzy… Zatem… odkładam książkę. Mam przekonanie, że za chwilę znów ją wezmę, ale teraz chcę się napawać tym momentem. Tym momentem ze słońcem, do którego tak często tęsknię w czasie pochmurnym i smutnym. Cudowny spokój i ciepło. Mały łyk cydru – cudownie chłodna świeżość przelewająca się po podniebieniu… Nogi wyciągnięte gdzieś na barierkach jedna na drugiej. Może jeszcze jedną stronę…Po chwili znów książkę odkładam. Czytanie na balkonie to nie taka prosta sprawa… Zdejmuję okulary, (przesuwając je na włosy) jakbym chciała, aby to słońce zostawiało w moich oczach swoje ciepło, które zachowam na dłużej… Kolejna próba. Zmieniam ułożenie nóg. Mrużę oczy próbując dalej śledzić tekst. Okulary na oczy…Tylko chwilkę, parę zdań, przecież ciekawy ten tekst… Okulary znów powoli przesuwam ku nasadzie włosów. Kto wygra ten nieświadomy pojedynek…? Przewracam strony. To już nie to samo palące, ostre wakacyjne słońce, to słońce wrześniowe pięknie spokojne. Słońce na dłoniach, słońce w zagłębieniu łokcia…
Pik, pik, pik… Piekarnik “mówi”, że muszę wyjąć tartę… I tak, na rzecz słońca i ciasta zrezygnowałam z czytania… Kto by czytał, kiedy to, być może, ostatnia taka spokojnie słoneczna niedziela. Ze wszystkich blogów słyszę wzdychania, że jesień już przyszła, a ja pytam jaka jesień…? Gdzie ta jesień…? Wszystko jeszcze pięknie kwitnie i owocuje, ale gdzieniegdzie słychać głosy o ciepłych swetrów wyciąganiu. Nieee…, przesada – u mnie lato jeszcze gości.I to nawet jeszcze nie babie. Żadna jesień – a figę, jeszcze nie czas na swetry, bo ja mam świeżą delikatną opaleniznę, do tego tartę, a w niej…figi:)
Tarta figowa(Jamie Olivier)
15 całych fig, umytych (miałam tylko 10)
30 g cukru pudru
2 łyżki wody
listki z 2 gałązek świeżego tymianku
skórka z 1 pomarańczy(dałam suszoną)
Na kruche ciasto:
125 g masła
100 g cukru pudru
szczypta soli
250 g mąki pszennej
1 laska wanilii
skórka z 1/2 cytryny
2 duże żółtka
2 łyżki zimnego mleka lub wody
Na masę migdałową:
280 g migdałów, bez łupin
50 g mąki pszennej
250 g masła
250 g cukru pudru
2 duże jajka, lekko rozmącone
1 laska wanilii
1 łyżka grappy(dałam rumu)
Tortownicę o średnicy 28cm (moja miała 25, dlatego zrobiłam jeszcze trzy tartaletki z brzoskwiniami) wysmarować lekko masłem.
Przygotuj ciasto: masło utrzyj z cukrem pudrem i solą, dodaj mąkę, miąższ z wanilii, skórkę z cytryn i żółtka, dodaj wodę lub mleko. Wyrób gładkie ciasto. Wylep nim tortownicę i schowaj na 1 h do zamrażarki.
Piekarnik nagrzej do 180 st C. Wstaw ciasto i piecz 12 minut. Wyjmij ciasto z piekarnika i ostudź. Temp. piekarnika możesz zmniejszyć, albo całkowicie go wyłączyć. Ja swój spód piekłam w sobotę, a masę robiłam w niedzielę
Masa migdałowa:
Rozdrobnij w malakserze 250 g migdałów(użyłam gotowych zmielonych migdałów). Wymieszaj je z mąką. Masło utrzyj z cukrem na puszystą masę. Dodaj do migdałów razem z jajkami, miąższem z laski wanilii oraz grappą i mieszaj do uzyskania gładkiej, jednorodnej masy. Wstaw do lodówki na 1/2 godziny, aby masa lekko stężała.
Odetnij ogonki fig, a następnie natnij każdy owoc od góry na krzyż i rozchyl palcami.
Wyłóż schłodzona masę migdałową na ostudzony spód, a następnie powciskaj w nią figi rozciętą stroną do góry.
W rondelku podgrzej wodę z cukrem. Polej nią figi.
Pozostałe migdały grubo posiekaj. Posyp nimi wierzch tarty. Posyp też listkami tymianku i skórką z pomarańczy. Wstaw do nagrzanego piekarnika na ok. 40 minut( ja swoją po tym czasie przykryłam folią aluminiową i dopiekałam jeszcze 15 min).
Wyjęłam rumiane i na pierwszy rzut oka chrupiące ciasto:)
A razem z nim tartaletki, które jadłam na kolację popijając zimnym mlekiem. Przepyszne!
Miłego tygodnia Wam Wszystkim przechodzącym przez moją kuchnię!
Twoje obrazki i kolory na nich są uzależniające, takie nasycone, piękne. a figi świeże uwielbiam.. tak rzadko je znajduję w sklepach, ale widzę ich już coraz więcej na blogach, więc koniecznie muszę wybrac się na poszukiwania :-)
OdpowiedzUsuńuściski!
Jak to gdzie ta jesień? U mnie! W Łasku moim zimno i szaro, nie do zniesienia. O kilku dni jest tak właśnie paskudnie, a kiedy wieczorem wracam do domu to z oddechu robi się chmurka. Domagam się takiej jesieni jak na Twoich zdjęciach. Koniecznie :)
OdpowiedzUsuńEwelajna, to pozwolisz ze ja sie do Ciebie przeprowadze :) U mnie niby slonce, ale temperatury to letnie nie sa, co to to nie :D
OdpowiedzUsuńNawet figi kupilam, ale sie nie dalo zaczarowac, dosiadam sie do tego smakowitego ciasta!
pysznosci widze tu wyczarowalas Ewelina ;) tarte JAmiego tez kiedys robilam, wyszla wspaniala! ja juz w domu, zwarta i gotowa to blogowania :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplo
U mnie bez słońca..A ja też chcę je na dekolcie...
OdpowiedzUsuńTarta piękna i poproszę.Pewnie już zjedzona...
Ach ze zdjęciem fig to już przesadziłaś:) No pękam z zachwytu! A tarta to po prostu marzenie - co by było jakbym się na taką jedną, nawet z tych mniejszych, wprosiła?
OdpowiedzUsuńCałusy!
ale pieknie u Ciebie,jeszcze jakze letnio.....
OdpowiedzUsuńTarta niesamowicie apetycznie sie prezentuje!!!
Pozdrawiam cieplutko :)
Pyszne! Chyba aż u mnie w kuchni zapachniało;-)
OdpowiedzUsuńPiękne te figi ;) I słońce. I wspomnienie leniwej niedzieli. A tarta musiała być pyszna. Jak dobrze przeczytać przy porannej kawie, że gdzieś świeci słońce, jest ciepło i pachnie świeżo upieczonym ciastem.
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi kobieto teraz taaakiego smaka na te figi! I gdzie ja je teraz dostanę? Zazdroszczę bardzo ... mniam mniam!
OdpowiedzUsuńTo zdjęcie z figami- przepiękne!! U mnie niestety słońca nie ma juz kilka dni, ale przynajmniej cieplej mi się robi, kiedy odwiedzam Ciebie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZdjęcia bomba ! Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńPrzyszłam się ogrzać przy wspomnieniu Twojej niedzieli. Ciesz się szczęściaro, że miałaś jeszcze takie słońce, przyjemnie ocieplające, delikatne, aż się rozmarzyłam, a za oknem szarość we wszystkich możliwych odcieniach.
OdpowiedzUsuńAch, na zdjęciu z figami odbicie tej po prawej ma kształt serca! Pięknie! Wczoraj w gieesie widziałem figi i żałowałem, że nie znam żadnego przepisu z tymi owocami. A tu proszę, znam :)
OdpowiedzUsuńEwelinko, jak to nie jesień? Jesień jak ta lala! Ciepły sweter jest jak znalazł. Tylko dzisiaj jakoś tak ładnie i słonecznie za oknem, aż chce się wyjść na taras i zabrać się za książkę. Albo upiec taką słoneczną tartę. Tylko... gdzie ja figi dostanę?...
OdpowiedzUsuńUściski! ;*
piekłam ją, piekłam (: mi bardzo smakowała.
OdpowiedzUsuńa sweter to ja już noszę (;
och, zazdroszczę Ci możliwości włożenia sandałków i sukienki... u mnie chociaż słońce zawitało, temperatura nie przekraczała 16 stopni... a ja tak się stęskniłam za moją ukochaną sukienką w mazgaje...
OdpowiedzUsuńależ cudowne wypieki dziś tu widzę ;] zresztą, zawsze u Ciebie jest pysznie i apetycznie.
z chęcią skusiłabym się na tę tartę. wygląda tak niebotycznie smacznie...
O! I u mnie lato nie daje się jesieni.. I choć wrzesień, ja dzielnie latam w szortach:)))
OdpowiedzUsuńTarta? Zatkało mnie.. Przepiękne zdjęcia, przecudne ciacho.. Już czuję ten smak.. Mmm.. Bajka..
śliczne zdjęcia! :) poproszę taką tartę ;)
OdpowiedzUsuńasiejko - uzależniające...??? A po figi muszę się jeszcze wybrać, bo właśnie są bardzo przystępne w Kauflandzie (89 groszy szt.)
OdpowiedzUsuńWeroniko - witaj Ty u mnie:)Co to za łasek ja ise pytam? U mnie jeszcze o tej(20.37) porze okna otwarte, ja koszulce na ramiączkach, a na dworze 18 stopni:)
Bru Droga - to zapraszam całym sercem:)Rozgość się i zajadaj figami:) Słońce utrzymuje się cały czas:). No..., teraz zaszło, ale taka to już jego natura we wrześniu o tej porze.
Olu - witam Cię u siebie serdecznie:)dziś zjadłam jeszcze kawałek, który się ostał...:) Zatem pomyślności:)
Amber - i jak Ci to słońce na dekolt przesłać...??? No jak...??? Pozostanę przy ciepłych myśli posyłaniu...
Anno -Mario - Ty się wpraszać nie musisz, Ty czuj się jak u siebie i chwytaj co Ci się podoba:):):)
Odwzajemniam:*:*:*
Gosiu - cały czas tak jest, ciepło i pięknie, skąd to się wzięło, skoro zewsząd słyszę narzekania? Witam Cię u siebie:)
blog.fiorello.pl - Aniu, to aż tak było czuć..??? Ale fajnie, że tu jesteś:) Wiesz jak się cieszę...??? Ogromnie:):):)
Ewo - moja piękna, jak dobrze Cię gościć - ciepłe myśli przesyłam i... któregoś poranka dołączę się z kawą - teraz wstaję o 6 i nie ma poranków...:( a kubek kawy od 8 do 13 pity małymi łykami... i nic więcej...
Piegowata - w Kauflandzie, po 89 groszy za sztukę - cena przystępna zważywszy fakt, że bywają po 5 zł. za szt.9!!!
agnieszko - dziękuję, a wiesz jak mi się ciepło robi na duszy jak tak piszesz...:):):)
Maćku - Ty w moich skromnych progach...??? I taki komplement spod Twoich palców...??? Bardzo, bardzo mi miło:) Nawet nie wiesz jak bardzo:)
Lu - to ja swoje kolory posyłam do Ciebie, bo one u mnie wciąż trwają - co prawda teraz mają bardzo ciemny ten kolor, bo późno, ale temperatura...:) Szkoda, że chodzę do pracy, poszłabym na spacer i zazdroszczę tym wszystkim, którzy pracują do 15, albo 16, albo nawet 18 i mogą jeszcze na jakiś spacerek wyskoczyć...
Czypraku Kochany - a wiesz, że ja wiedziałam, że zauważysz...???
Zaytoon - a widzisz..., i Tobie wyszło:) Fig to Ty kochana w Chorwacji powinnaś spróbować - tam dopiero są boskie, te tutaj Niewiadomoskąd przy tamtych wydają się nijakie...
viridianko - siostro, zatem wiesz co ja tu pokazuję i co dobre:)
Karmel - itko - ja w tych(tzn. innych, bo tamte były sukienkowe, a te są codzienne) sandałkach jeszcze ciągle...:)- godz. 20.59 17 stopni za oknem... Skusiłabyś się - została jeszcze tartaletka - chcesz?
spencer - oooo, Ty tu u mnie? Ale miło:) I szorty - normalka, a w niedzielę widziałam ludzi niosących parawany na plażę:)Dziękuję za komplementy:) Tarta też... dziękuje;)
Kasiu - to może z Karmel - itką podzielisz się tą ostatnią tartaletką, co???, bo już więcej nie ma...
Schylek lata obfituje w lakocie sliwki, grzyby, dynie i jeszcze figi. Przepadam za nimi. Poprosze duzy kawal tarty i troche slonca tez.
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia (sic!) znów:).
OdpowiedzUsuńPs: Piękna ta tarta, choć fig świeżych nie lubię, ją bym spróbowała:)
Ze świeżymi figami jakoś mi "nie po drodze"... ale patrząc na Twoje zdjęcia gotowa jestem biec na targ i piec tartę figową:) Pzdr Aniado
OdpowiedzUsuńrany, jakie to musi być pyszne. Brakuje czasu na wszystko. Piękne zdjęcia, piękne i pyszne. Mniam...
OdpowiedzUsuńnie wiem czy zdobędę figi, ale podoba mi się przepis na masę migdałową
OdpowiedzUsuńostatnio pokochałam tarty, więc na pewno wypróbuję
ps. 25 stopni w minioną niedzielę? jak ja Ci zazdroszczę takich temperatur :)
arku - jak prosiłeś to jeszcze była, a tera już po wszystkim, ale jutro idę na wesele to może coś dla Ciebie znajdę...Słońce ma być jutro - nakażę mu pokazać się w Twoich stronach:)
OdpowiedzUsuńOlciaky - dziękuję:), a świeże figi... no..., musiałbyś spróbować w ich naturalnych warunkach, bo z tymi kupowanym u nas jest różnie.
lepszysmak - może u Ciebie podobnie jak u Olciaky, ja zresztą tez kiedyś nie lubiłam, ale jak spróbowałam tych prawdziwych prawdziwych to... przepadłam:)
Mimi - a wiesz jak mi brakuje, bo ja też tyle bym chciała... Ale żeby Cię odwiedzać to mi nie brakuje:)- staram się nadrabiać...:)
Kaś - ja myślę, że w tę masę migdałową możesz spokojnie włożyć śliwki, albo brzoskwinie, bardzo fajnie przełamią słodycz masy. Po czasie, czyli po spróbowaniu stwierdzam nawet, ze nie wiem, czy nie byłyby lepsze...
A jutro ma być 20...
No zaszalałaś kochana z tą tartą!!!!
OdpowiedzUsuńJa swoje figi zjadłam w sałeteczce owocowej w pracy.no i jak zawsze kulki melonowe hi hi hi Kolejne gratulacje za PRZEŚLICZNE fotki.
Zwłaszcza te serduszka figowe. Moje serduszko pojechało grać i ja w ten weekend nie piekę, tylko płaczę ze smiechu nad tekstami Koszelewiaka. Niesamowity gościu!!!
śliwkami objadam się na potęgę, więc decyzja zapadła - będzie tarta ze śliwkami :)
OdpowiedzUsuńnie dość, że tarta figowa, to jeszcze z masą migdałową? obłęd!
OdpowiedzUsuńgdzie mam się stawić na degustację? :)))
milka - a zaszalałam! Jak już miałam namiary na figi to... ziuuu!!!:):):) A te kulki melonowe - hmm...to i mnie czekają:) Dziękuję za melona:)A Koszelewiak CUDOWNY:)
OdpowiedzUsuńKaś - to super! Daj znać jak poszło:)
Tylko Spróbuj - to jakoś się umówmy...Może Ty gdzieś tu blisko mieszkasz... - i wtedy może w mojej kuchni pełnej smaków:)? Zapraszam:)
Co prawda nie mam najlepszych wspomnień z figami w roli głównej, ale Twoje zdjęcia są tak cudne, że może przeproszę figi i spróbuję zrobić taką smakowicie wygladającą tartę:))
OdpowiedzUsuńewenko - to Ty zrób tę tartę ze śliwkami - myślę, że one dużo lepiej sprawdzą się w towarzystwie tej ilości migdałów i słodyczy. Ja drugi raz tak bym właśnie zrobiła. Ciepłe pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńwreszcie zrobiłam :D bez żadnych owoców, ale i tak jest przepyszna!
OdpowiedzUsuńKaś - to dla mnie zaszczyt:)
OdpowiedzUsuń