Ostatnia mocno śniegowa i mroźna zima wydała nam się dziwnym “wybrykiem natury”. Nie do końca wierzyliśmy prognozom dotyczącym obecnej zimy dlatego, że poprzednie lata przyzwyczaiły nas do zim nijakich, bez mrozu, bez śniegu. Chyba dlatego wielu irytuje ta „prawdziwa zima” i zamieniają się w Smerfa Marudę... Choć są i tacy, którzy tą zimową zimą się zachwycają . Bo przecież saneczki, narty i wojna na śnieżki i… orzeł, albo anioł na śniegu. I jeszcze pokonywanie gór śniegowych… Jest tez ciepełko domu, książka, gorącą czekolada lub pyszne ciasto w zaciszu kocyka i lampki. Zwłaszcza dziś, w Święto Trzech Króli, bo wolne. Jest zima i musi być zimno. Po to miedzy innymi, żeby potem mogła przyjść piękna wiosna, po to, aby lato było pogodne i gorące, bez komarów i kleszczy. Aby jesienią były dobre zbiory jabłek. No i jeszcze żeby jesień była grzybna, proszę… Tak będzie, bo taka jest kolej rzeczy…
A teraz śnieg i śnieg. Całe góry śniegu u mnie nad… morzem:). Ja tam się cieszę, bo to nie jest codzienność. A jak pomyślę o tych prawdziwych zaśnieżonych górach, to już się chce jechać. Zakładać deski na nogi…Pojechałabym, oj pojechałabym… Dziś znów zaczęło sypać. W poprzek zaczęło. Najgorzej wtedy kiedy pod wiatr. I wtedy już człowiek ma wrażenie, że to tak ciągle pod wiatr… Ale nie jest źle. Tęsknię do nart i może mi się spełnią… i mam naprawdę pyszne ciasto z moimi ukochanymi żurawinami, które znalazłam u Lo. (ciasto znalazłam, nie żurawiny - żurawiny w zamrażalniku:)). I to jakie szybkie ciasto…! Myślę, że spokojnie można je zaliczyć, tak jak ostatnie muffinki, do kategorii: robione jedną ręką;). Zapraszam!
Ciasto żurawinowo - pomarańczowe z orzechami (Pistachio)
Cranberry orange bread
1/2 szklanki (50 g) orzechów włoskich grubo posiekanych
1 szklanka (120 g) świeżych lub mrożonych żurawin
2 szklanki (280 g) mąki pszennej
1 szklanka (200 g) białego cukru (dałam 180 – E.)
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
1 łyżka startej skórki pomarańczowej
57 g masła, pokrojonego na kawałki
1 duże jajko lekko ubite
3/4 szklanki (180 ml) świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego (z 2-3 pomarańczy – E.)
1 łyżeczka naturalnego ekstraktu z wanilii
Nagrzać piekarnik do 180 stopni.
W małej misce zmiksować jajko, sok i wanilię. W dużej misce wymieszać mąkę, cukier, proszek i sodę. Dodać masło i zmiksować całość do uzyskania kruszonki. Dodać masę jajeczną i miksować do połączenia składników. Dodać żurawiny i orzechy.Wymieszać delikatnie i wylać ciasto do wysmarowanej masłem formy keksówki. Piec 50-60 min.
Można polukrować lukrem z soku pomarańczowego, likieru Grand Marnier i cukru pudru. Ja nie lukrowałam.
Zostawiam Was w towarzystwie gór...:)
Zima... Przepiękna. To na pewno. Ostatnio nawet doszłam do wniosku, że zimno tak bardzo mi nie doskwiera. A wszystko dokoła takie klimatyczne, czyste. Pewnie jeszcze lepiej byłoby na wsi. Niekończące się wycieczki po leśnych ostępach zasypanych górami śniegu, wydeptywanie ścieżek...
OdpowiedzUsuńNa nartach (niestety!) nie jeżdżę, może też i dlatego nie doceniam w pełni zimowych uroków. Mam jednak nadzieję nauczyć się tej sztuki w najbliższym czasie. Wtedy będzie pewnie jeszcze lepiej i bardziej pozytywnie.
Ciasto jest przecudowne. Nie mogę przeboleć, że świeża żurawina wciąż jest dla mnie owocem magicznym i nieznanym...
Uściski!
Piękne ciasto Ewelinko i cudowne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńZjadłoby się kawałek tej pysznosci po spacerku nad morzem:)
Ja jednak dziś nigdzie nie wychodziłam. Wieje u nas, a i znowu sypie. Odpoczywam na maxa :))
Pozdrawiam Cię cieplutko :*
To ciasto wygląda pięknie:) zapewne cudownie rozgrzewa wraz z kubkiem herbaty po takim zimowym spacerze:) fantastyczną macie zime:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńZaytoonko - o ..., o wsi to ja sobie jeszcze na blogu powspominam... Ale masz rację było by jeszcze lepiej:)A narty włóż i spróbuj! Cudna sprawa!
OdpowiedzUsuńA jak już poznasz się z żurawiną, to jestem pewna, że ją pokochasz:)
I ja uściski!
Majanko - u nas już nie sypie. Odpoczywasz na maxa??? Bosko!
Ściskam, Fajna Babeczko!
Jolanta Szyndlarewicz - dziękuję:)Jolu. Zima naprawdę fantastyczna. W zeszłym roku też była taka urocza, a wcześniej to chyba jakieś 14-15 lat temu... I ja pozdrawiam ciepło!
Wow! Naprawde sporo sniegu u Ciebie! U mnie niestety odwilz, deszcz, a po sniegu nie ma juz nawet wspomnienia ;)
OdpowiedzUsuńCiasto cudnie sie prezentuje, juz wtedy u Lo mi sie spodobalo! Pieknie kolorowe i odswietne, prawda?
Usciski Ewelajno!
ps. odpisalam wlasnie przed chwilka ;)
Nasz nadmorska zima..
OdpowiedzUsuńJest pięknie, tylko ten chłód - gdyby tak móc się znieczulić, zamknąć w przezroczystej, ciepłej bańce idąc po dworze..Bo choć oczy podziwiają, palce i reszta ciała protestuje.
Ale ciasto pod ciepłą kołdrą zmienia postać rzeczy. :)
Ewelino kochana,
OdpowiedzUsuńto u Ciebie zaledwie kilkadziesia kilometrow dalej morze wyglada zupelnie inacze...niesamowite. Kiedy patrzy sie na takie zdjecia nie sposob narzekac na zime. Ja ja lubie wlasnie za konkretnosc i stanowczosc i uzytecznosc, ktora sie ogrzewam gdy mi rece marzna za bardzo...buziaki, Anna
PS. Ciacho sprobuje, jak minie zblizajaca sie burza, o ktorej napisze niedlugo...
Jak myślisz, czy zamiast żurawin mogłabym użyć mrożonych wiśni?
OdpowiedzUsuńhej to u ciebie taka mała Grenlandia! ;) może w zastępstwie zjazdówek na biegówkach będziesz między tymi krami smigać? ;)
OdpowiedzUsuńa to ciasto to takie pogodne :)) chyba się skuszę :)
Uściski!
Ach! Zapomniałam wspomnieć, że przedostatnie zdjęcie absolutnie zawładnęło moim sercem. Cudowne! :)
OdpowiedzUsuńciacho bardzo smakowite:) szkoda, ze nie mam mrozonej zurawiny, bo na pewno zrobilam juz jutro:) ostatnio mam smaka na wszystko co pomaranczowe:)
OdpowiedzUsuńŚwietne ciacho, cudne widoczki...
OdpowiedzUsuńAleż widoki, Ewelina, choć od zimy zdecydowanie wolę lato, to nie sposób jednak nie powiedzieć że zapierające dech! :) Mieszkałam kilka lat nad morzem, ale to były właśnie czasy tych zim nijakich, bez śniegu i zimy były po prostu paskudnie szare, na Twoich zdjęciach jest jak z bajki.. Pięknie :)
OdpowiedzUsuńA ciasto samo się komentuje, mlask :)))
Pozdrawiam cieplutko :)))
Piękne zdjęcia i wspaniałe ciasto. A na taką kawkę, to bym się skusiła nawet pomimo późnej pory :)
OdpowiedzUsuńJa takie ciasto z żurawinką mogę ciągle, bez zimy, bez kocyka i ciepłej herbaty w dłoni...
OdpowiedzUsuńA zdjęcia jak z Antarktydy. Może tam Cię poniosło na narty? Przyznaj się Ewelino Droga...
Nasz polski Bałtyk- patrzcie jeno jaki śliczny ! Ha, a ja wciąż spaceruje mimo ,że zamknęli plażę. Achtung- Munizion !!!
OdpowiedzUsuńDla dobrego humorku zamiast piec ciasto ( po co wypiekać skoro mojego ciasteczkowego potwora dzisiaj nie ma w domku)popluskałam się w basenie. I też wesoło . A teraz pod kocyk i nobliwy noblista w garść- przegląd dzieł wszystkich dziarskiego Peruwiańczyka
Ale na sobotę na pewno ten chlebek żurawinkowo-orzechowy upiekę. Ścisakam Cię serdecznie, zdjęcia niestety jak zawsze ładniejsze od moich M jak....
śliczne widoki. ja morza nigdy nie widziałam (aż wstyd się przyznać). co roku planuję, ale zawsze jest jakieś "ale". może w tym sie uda?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło;)
U mnie za pociągowym oknem też zima, która niestety właśnie dotkliwie zaczęła mi doskiwerać bo zatrzymała mój pociąg w którym siedzę i stanęliśmy na środku pola, lokomotywa się zepsuła więc pewnie szybko nie ruszymy. Zimno i pusto, na pocieszenie popatrzę jeszcze na Twoje ciasto.
OdpowiedzUsuńja tam i tak zdecydowanie wolę wiosnę :) a takie ciacho jest idealne właśnie zimą :)
OdpowiedzUsuńprzecudne zimowe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńi rewelacyjne ciasto.
smaki zimy, a jednocześnie lata. mieszanka idealna na poprawę nastroju.
Cudowne ciasto!!:)
OdpowiedzUsuńBea - a ja bym się spodziewała, że to u Ciebie więcej śniegu... U Lo to ciasto jest bardziej kolorowe, bo moje takie trochę minimalistyczne bez tego lukru. W każdym razie pyszne:) nawet bez.
OdpowiedzUsuńBea, dziękuję:)
cukrowa wróżko - Ty tez nad morzem? Takie bańki to bywają latem dla dzieci, kojarzysz? Wchodzisz do niej i... przewracasz się chodząc wewnątrz, a bańka jest w wodzie... Tego też chciałabym doświadczyć... A teraz jak się ciepło ubiorę to nawet lubię jak mróz "szczypie" w policzki:). A i ciasto po takim czymś smakuje sto razy lepiej. Pozdrowienia Wróżko!
anno - no, ja też się dziwiłam jak u Ciebie płasko... Ale u Was większy spokój i większa plaża, u nas ciągle ją zabiera - może to jest jakaś przyczyna... A konkretność i kontrasty to jest to, co lubię w zimie:)
Burza...? Czekam z niecierpliwością...
I spróbuj, bo pyszne:)
:*
Gosiu - myślę, ze mogłabyś, chociaż wydaje mi się, że ciasto będzie bardziej wilgotne. Ale próbuj...!
Aniku - na biegówkach nie siedziałam jeszcze... No, może tyle , ze jestem instruktorem NW, czyli tak na sucho... i śmigam nawet, ale to karkołomne, z samymi kijami:)
Jak się skusisz, to donoś:)
Zaytoonko - :):):):)
aga - wiem..., ze masz smaka:)
Buziaczku - dziękuję i zapraszam zawsze:)
moniko - bo widzisz to dopiero druga taka lodowa zima od 14-15 lat... Po raz pierwszy przyjechałam świadomie nad morze przed piętnastoma(14 stoma) laty w lutym i wtedy mogłam wejść na molo od strony morza po lodzie... Następna taka możliwość była w zeszłym roku. Zatem widzisz jaki długi czas oczekiwania... A w tym zmrożone jest do molo, choć dziś już pewnie mniej , bo odwilż od wczoraj...
I ja ciepło pozdrawiam!
kasiaaa24 - dziękuję, u mnie ostatnia kawka musi być wypita o 17.15, bo później cała noc moim królestwem...
Amber - ja właściwie też, ale teraz jakoś sympatyczniej i właściwiej smakuje:)I usprawiedliwień nie trzeba szukać:)
A wiesz, ze mogłoby mnie ponieść... Ale by się działo... Choć myślałam kiedyś o nartach w Norwegii...
Buziaczki, Amber:*
Anonimowy - Miłeczko(tak po tym basenie odgadłam... i cieszę się Twoją obecnością - ile to radości TAKA obecność daje człowiekowi...!!!) - to trochę tak: jak nie ma dla kogo piec to też trochę się nie chce, prawda?
Czyli "Jak ryba w wodzie"czytasz? Ja czasem słucham... Przyjemnego pieczenia:)
Buziaki serdeczne w oba policzki:*
Panna Malwinna - widzisz, bo to jest tak, że jedni mają go w nadmiarze, a inni wcale... Ale może Ci się uda morze...:) POzdrawiam i ja ciepło:)
Marto - a to Ci... Pisałaś rano, mam nadzieję,z e już dawno jesteś w domu i stanie w polu jest tylko zimnym wspomnieniem. Ja kiedyś też tego doświadczyłam. 2 godz. w szczerym polu wieczorem, już po zmroku - zimno i ciemno... NIkomu nie życzę.
W takich warunkach nawet patrzenie na ciasto jest smutnym pocieszeniem, choć bardzo mi miło.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Paula - jeszcze, nie, jeszcze tego głośno nie mówimy, dopiero jak wszyscy rozbierzemy choinki, wtedy zaczniemy czekać na wiosnę;)Dobra...???;););)
Karmel-itko - dziękuję i dziękuję bardzo:):)
Mary - dziękuję, czuję jak się rozmarzyłaś...:) Ciepło pozdrawiam:)
Kojarzysz mi się bardzo z Cranberry. Oj, bardzo!
OdpowiedzUsuńCiasto muszę kiedyś zrobić.
Ja już po przeprowadzce, jestem na nowym oknie w necie.
Posyłam moc uścisków!
Ewelajno,
OdpowiedzUsuńniezmiernie się cieszę, że je zrobiłaś i że smakowało. Jak dobrze, że żurawiny można mrozić. Ile to radości przez wiele miesięcy. Pozdrawiam Cie serdecznie.
A u nas odwilż na całego - i teraz to dopiero jest koszmarne lodowisko ukryte pod kałużami. To ciasto wygląda jak marzenie. A ja nie mam czasu nawet na kanapki!!! :(
OdpowiedzUsuńAle tu u Ciebie ślicznie!! Będę wpadać częściej, jeśli pozwolisz. Zjadłabym takie żurawinkowe ciasto...mniam :) Pozdrawiam serdecznie!!
OdpowiedzUsuńBomimi blog - jeszcze nie powiedziałam "ostatniego słowa" tej zimy:)- cranberry wciąż sporo mam w zamrażalniku:).
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że już się uporaliście, ale i tak sympatycznie było dostać tyle meili od Ciebie:)
I ja moc odścisków ku Tobie, Mimi!
lo - było fantastyczne! A zamrażalnik jest błogosławieństwem:) Ja juz kilka pyszności zrobiłam od Ciebie, ale nawet czasu na zdjęcia nie było.... Serdeczności, Lo!
Usagi - dziś to i u nas tak samo, ale góry wcale nie stopniały. Zszarzały jednak zdecydowanie, a w połączeniu z wszech panująca mgłą wydają się bardzo brzydkie...
Biedaku..., popracuj, a później przyjdzie czas... Przecież jak bardzo chcesz...to go masz..., prawda? Tak mi się przynajmniej wydaje. O, albo Mrozio niech Ci robi kanapki:)
Pozdrawiam mocno, Agnieszko!
Escapade Gourmande - nawet nie wiesz jak mi miło...:) Wpadaj i zostań dłużej, proszę..:)
Serdecznie Cię pozdrawiam i biegnę do Ciebie...
fajne są te czerwone kropki w cieście. i duża szklanka kawy..
OdpowiedzUsuńWiesz, w gorach i owszem, ale w tych nizszych partiach niestety nie...
OdpowiedzUsuńMnie Twoja wersja ciasta bardzo sie podoba! Z checia bym kawalek przygarnela ;)
Zima, zma,. A u nas mokro i buro..
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ciasto żurawinowe jestem na tak!Ale z polskiej żurawiny,. Ostatnio złapałam się na tym, że kupiłam kanadyjską, bo nie przeczytałam etykietki..
Pozdrawiam:)
asiejko - bardzo fajne, już bym chciała zrobic je jeszcze raz:)
OdpowiedzUsuńBea - Znaczyt sią, Ty w tych niższych... U nas dziś tez juz takie szaro-popiołowe coś leży i...ledwo dycha, ale podobno... od środy mam byc kolejna dostawa śniegu... Pożyjemy zobaczymy.
Takie ciasto teraz to i ja bym przygarnęła;), bo burczeć zaczyna;) Znaczy spać trzeba, a nie o ciastach myśleć.
Odpiszę jutro:)
Atrio C. - i u nas już tak samo...:(:(:(.
Atrio, jestem jak najbardziej za, bo sama mrożę i kupuję polską, ale suszoną widziałam kanadyjską i norweską, i może jeszcze jakąś, ale teraz już nie pamiętam. Widziałam sok żurawinowy z polskiej żurawiny i kupowałam, ale suszonej polskiej jeszcze nigdzie...:(. Jeśli masz dostęp, albo namiary, daj, proszę znać.
I napisz mi, Słonko, gdzie taką polską świeżą teraz dostaniesz, bo choć mam swoją POLSKĄ z pod Połczyna Zdroju mrożoną i takiej właśnie używałam, to w w budkach "u prywaciarzy" widziałam jedynie norweską.
Pozdrawiam, Atrio!